
Co zrobić, gdy ulubiona potrawa zaczyna smakować jak woda w kranie? To doświadczenie wielu słuchaczy muzyki w erze internetu. Straciła ona swoje tożsamościowe znaczenie, przestała dostarczać podniet, a jej słuchanie zaczęło przypominać oglądanie telewizji. Cyfrowa nadpodaż muzyki spowodowała, że to nie płyta, piosenka czy nawet artysta, ale festiwal – wydarzenie z definicji odświętne i niepowtarzalne – staje się podstawowym nośnikiem znaczenia we współczesnym obiegu muzycznym i źródłem pierwotnej ekscytacji.
Festiwale muzyczne, stanowiące antidotum na klęskę kulturowego urodzaju, również dopadł jednak w końcu problem nadprodukcji. Starają się one go rozwiązać, coraz mocniej dywersyfikując swoją ofertę – ten proces ma miejsce od 15 lat i tylko przybrał na sile w erze popandemicznej. Strefy sportu, prezentacje organizacji pozarządowych, bloki literackie i spotkania, warsztaty, seminaria dla specjalistów, programy dyskursywne i filmowe, wątki aktywistyczne – muzyczne festiwale przestały być tylko wypadkową line-upu (programu) i headlinera (głównej gwiazdy), idą za to w stronę doświadczenia całościowego.
Na tle wielkich wydarzeń nasze kameralne Święto Niemego Kina pozostaje wierne swojej początkowej formule, organizując unikalne koncerty do filmów niemych. Ciągle jednak szukamy inspiracji. W tym roku jest to temat naukowo-kosmiczno-dystopijno-utopijny, który jest wyjątkowo wdzięczny w kontekście myślenia o warstwie muzycznej.
Wątki technologiczne w muzyce są tak stare jak nagrany dźwięk – po raz pierwszy zostały ubrane słowa w manifeście Sztuka hałasu Luigiego Russolo z 1913 roku, a także jego instalacji Intonarumoris, być może pierwszego utworu noise’owego w historii. Przemycanie wątków futurystycznych i refleksji na temat rozwoju technologicznego w muzyce nabrało rozpędu w erze lotów kosmicznych. Były to wizje optymistyczne, śmiałe, czasem dystopijne lub hipisowskie w swoim idealizmie. Wizjonerskie dźwięki rozbrzmiewały w radiowych studiach eksperymentalnych rozsianych w całym powojennym świecie, takich jak warszawski SEPR. Słychać ich ślad w kosmicznym muzaku, dźwiękach do hotelowych wind i kawiarni, w tradycji muzyki new age i musique d'ameublement, nazwanej później ambientem, w technooptymistycznych hymnach do autostrad i komputerów grupy Kraftwerk (gdzie podskórnie czaiła się zapośredniczona trauma ery hitleryzmu), w afrofuturystycznym, śniącym o podróżach kosmicznych i wyzwoleniu czarnego podmiotu jazzie od Sun Ra po Flying Lotus, w postpunkowej tradycji noise’owo-industrialnej, wreszcie w muzyce czarnych dzieciaków z Chicago i Detroit, wychowanych na Jamesie Brownie, tanim sci-fi i europejskim synth-popie, których eksperymenty z samplerami i maszynami perkusyjnymi zawładnęły w następnych dekadach klubami tanecznymi na całym świecie.
Program muzyczny tegorocznego ŚNK stoi na ramionach gigantów. Artyści zaproszeni na naszą imprezę reprezentują wiele ze wspomnianych wątków i tradycji. Wywodząca się z postpunkowej szkoły łączenia filozoficznych wątków z radykalizmem brzmieniowym muzyka Kuby Ziołka i Łukasza Jędrzejczaka, tworzących jako T’ien Lai, opowiada o napięciach między cywilizacją technologiczną a naturą, a także o niepohamowanej żarłoczności współczesnego kapitalizmu. Te wątki porusza film, do którego zagra duet, Algol (1920, reż. Hans Werckmeister) z niepokojącym, faustowskim wątkiem uwolnionej energii, będący filmem otwarcia. Zespół Kosmonauci, warszawski producent Krenz, a także grupy kIRk i Bastarda zmierzą się z Doktorem Mabuse (1922, reż. Fritz Lang) – przedstawią wielowątkową historię szulera i hipnotyzera, a jednocześnie spróbują oddać wywodzącą się z lat 20. XX wieku wizję miasta jako przestrzeni dusznej, ciemnej – współczesnego labiryntu pełnego pragnień i obsesji.
Staramy się odejść od myślenia o ścieżce dźwiękowej do filmu niemego jako o luźnym, zaimprowizowanym soundtracku o jazzowej, ewentualnie neoklasycznej formule i zaprosić do tworzenia muzyki artystów z najróżniejszych bajek – na 20. ŚNK dobrze poczuje się bywalec Nowej Muzyki (Krenz), lubelskich KODÓW (kIRk), Unsoundu (T’ien Lai), Warszawskiej Jesieni (Bastarda), ale też Open’era (stąd zaproszenie grupy Rysy na seans Zdrada stanu [1929, reż. Maurice Elvey], niezwykle interesującego filmu political fiction) czy Festiwalu Przemiany (Voices of the Cosmos, który stworzy tło do naukowego Cudu stworzenia [1925, reż. Hanns Walter Kornblum, Johannes Meyer, Rudolf Biebrach]).
W porannym bloku familijnym, do filmów o szalonych wynalazcach, zagrają najlepsze artystki wśród edukatorek i najwspanialsze edukatorki wśród artystek – Asi Mina, Ola Bilińska i Ola Rzepka, których poczucie humoru oraz kreatywność pozwolą nawiązać kontakt z publicznością w każdym wieku.
Do festiwalowej rozgrzewki, jaką będzie projekcja Tajemnicy pokoju nr 100 (1914, reż. nieznany) z okazji okrągłej, dwudziestej edycji Święta Niemego Kina zaprosiliśmy bohaterów jednego z najlepszych koncertów w historii festiwalu – Macia Morettiego i Bartosza Tycińskiego. Panowie jako Mitch and Mitch w 2007 roku wzbudzili sensację swoim big-bandowym wykonaniem muzyki do filmu Zaginiony świat (1925, reż. Harry O. Hoyt). Teraz zagrają w skromniejszym składzie jako Ovni Trio – wspomoże ich Miłosz Pękala. Projekcja pierwszego polskiego filmu fabularnego zostanie uzupełniona o kilka niespodzianek. Bo porządny festiwal powinien zaskakiwać, być jak pudełko czekoladek.